Nie spałam pół nocy. Lea się wierciła i hałasowała kołnierzem okropnie. Nie dziwię się jej, nic to przyjemnego mieć "takie coś" na głowie.
Rano pojechałyśmy do naszego weterynarza i kupiłysmy śliczny, czerwoniutki kaftanik :) No teraz można żyć!
0 Comments
Wszystko udało się znakomicie! Lea w świetnej formie, już biega... Ale jest ciężko obrażona na cały świat, bo musi chodzić po domu w kołnierzu. Na podwórko chodzimy razem, to jej zdejmuję. Robi miny obrażonej księżniczki i wali kołnierzem w co się da.
Muszę ją izolować od reszty, bo Szelma to jeszce jest do opanowania, ale Cherrinka... O nieee. Już koniecznie do brzucha chciała zaglądać! Przy okazji zrobiliśmy USG nerek - tak na wypadek, w końcu jesteśmy w grupie WIELKIEGO ryzyka. Sa prawidłowej budowy. Ulga! Oczywiście nie zwalnia mnie to z regularnych badań krwi - co 6 miesięcy. Teraz tylko musimy jakoś przeżyć te 10 dni ze szwami. A będzie gorzej, bo dupsko odżyje już całkiem jutro... Bardzo dawno nic nie pisałam, ale to Cherrinka zajmuje mi tyle czasu :)
Szelma czuje się dobrze. Sierść po wylince nawet fajnie odrasta i prawie po 6 miesiącach odrastają włosy na brzuszku, wygolone podczas biopsji. Zdecydowałam się na sterylizację Lei. Czemu? Jest potwornie podła dla Szelmy w czasie cieczki, potrafi złapać ją za kark i tarmosić po trawie. Poza tym, uważam, że jeśli suka jest niehodowlana to powinno się ją wysterylizować. A jak wiadomo DYSPLAZJA TYPU D ELIMINUJE Z HODOWLI. Po zabiegu napiszę jak się czuje Lea :) U Szelmy to niestety absolutnie niemożliwe, przy tak uszkodzonych nerkach nie ma mowy o sedacji ( no chyba że ratuje życie), poza tym zmiany hormonalne też nie są bez znaczenia. |
AuthorBlog Szelminki Archives
December 2014
Categories |